piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 7

W lustrzanym odbiciu Amelia zobaczyła szczupłą dziewczynę o delikatnych rysach. Na oko była przynajmniej 10 kilogramów chudszą od niej. Miała duże niebieskie oczy. Amy spojrzała na twarz. Ani śladu jakiejś krostki, a nad lewą brwią nie było śladu po ospie. Dziewczyna poczuła wściekłość. Miała ochotę stłuc lustro, w którym widziała osobę, której nie poznawała. Nie była zadowolona z nowej figury i cery bez żadnej skazy. Dlaczego zabrali jej nawet głupią bliznę po ospie?  Utrata wagi, brak blizny, idealna cera to na pewno rzeczy za które większość byłaby wdzięczna, ale ona czuła tylko narastający gniew. Wzięła głęboki wdech, powstrzymując się przed zbiciem lustra i wyszła z łazienki. Weszła do łóżka, wślizgnęła się pod kołdrę, położyła i zamknęła oczy z nadzieją, że to tylko zły sen.

Amy leżała pochłonięta myślami. Teraz perfekcyjny wygląd tutejszych ludzi nabrał sensu. Zastanawiała się jaki sens ma to, że wszyscy są idealni. Nie o to przecież chodzi. To, że ludzie są niedoskonali sprawia przecież, że są piękni.
Z zadumy wyrwało ją pukanie do drzwi. Nie zamierzała otwierać. Nie chciała nikogo widzieć. Gość najwyraźniej tego nie wiedział i nacisnął klamkę. Amy patrzyła na otwierające drzwi z nadzieją, że może ma jeszcze super moc zamykania drzwi. Niestety nie.

Do pokoju weszła Louise, dziewczyna, którą poznała rano.
- Hej. Isabelle, nasza opiekunka kazała mi do ciebie zajrzeć i sprawdzić,czy wszystko dobrze.Dlaczego nie przyszłaś na obiad i kolację? - powiedziała Louise zamykając drzwi.Podeszła do łóżka i przysiadła na zielonej pościeli Amy.
Amelia całkiem zapomniała o posiłku i dopiero na wspomnienie o nim poczuła głód.
- Czy wszystko dobrze? Oh, wspaniale. To noc, że w jedną noc schudłam 10 kilogramów. To nic, że nie poznaje swojego odbicia. To nic, że nie mam pojęcia, gdzie jestem. Jednym słowem jest wspaniale. - Nie chciała oskarżać o to  Louise, ale musiała dać upust emocjom.
Brunetka patrzyła niedowierzającym wzrokiem na Amy i wymruczała coś pod nosem.
- Słuchaj, rozumiem, że nie wiesz o co chodzi, czujesz się zagubiona i tak dalej, ale daj spokój. Rozczulanie się nad sobą nic nie da. - Louise powiedziała to stanowczym i zdecydowanym tonem. Wstała, poprawiła swoją czarną sukienkę, która sięgała do połowy uda i wstała. Podeszła do drzwi, złapała za klamkę i rzuciła do Amy:
- Wstawaj, musisz coś zjeść.

Louise zaprowadziła Amy do jadalni. Amelia stwierdziła, że ją polubi. Było jej okropnie wstyd za to rozczulanie się nad sobą, ale postanowiła, że to nigdy się już nie powtórzy.
Dziewczyna wzięła kanapkę z szynką i butelkę soku pomarańczowego. Louise zaprowadziła ją do stołu, gdzie siedziała rudowłosa dziewczyna.
- Amy, Rachel, Rachel, Amy. - powiedziała Louise siadając.
- Hej. - rzuciła nieśmiało Amy, siadając obok nowo poznanej dziewczyny.
Rachel uśmiechnęła się w odpowiedzi. Miała krótkie, - co było rzadkością z tego co zaobserwowała Amy - rude włosy, różowe usta i zielone oczy. Amelia zastanawiała się, czy przed przybyciem do Akademii Rachel miała piegi.
- Co tam nowego? - Louise zapytała Rachel. Uśmiechnęła się i zwróciła do Amy:
- Rachel wie wszystko o wszystkim -
- Oj, nie przesadzaj - z uśmiechem odpowiedziała rudowłosa.- A więc między Ogniem, a Wodą wybuchł konflikt. Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale nie wygląda to najlepiej.
- Naprawdę? Ale chyba nie zanosi się na coś poważnego? - zapytała Louise,
Amy nie miała pojęcia o czym rozmawiają, więc przestała słuchać.
Louise i Rachel dalej rozmawiały, teraz najwyraźniej o chłopcach, ale Amelia poczuła się niezręcznie.
- Ja już pójdę, nie będę wam przeszkadzać. - wstała i wzięła do ręki pustą butelkę po soku.
- Trafisz z powrotem? - zapytała Louise
Amy pokiwała głową i zwróciła się do Rachel:
- Miło było cię poznać. - rudowłosa tylko kiwnęła głową i delikatnie się uśmiechnęła.

Amelia szła przez szary korytarz w stronę holu. Żałowała,że nie zabrała telereportera.
Gdy o tym pomyślała, stwierdziła, że to zabawne, bo jeszcze wczoraj na myśl o tym, że będzie miała coś takiego postukałaby się w głowę.
Po 10 minutach marszu wreszcie doszła do holu. Poczuła zmęczenie i czego teraz chciała to prysznic i cieplutkie łóżko. Skierowała się w stronę drzwi do swojego pokoju.
- Buuuu! -  usłyszała i zobaczyła materializującego się przed sobą chłopaka. Miał gęste blond włosy i wyraźnie zarysowane mięśnie pod granatową koszulką, kończącą się pod obojczykami.
- Nudzi ci się? - przystanęła i spytała lekko poirytowana, przypominając sobie, że to ten chłopak, który śmiał się z niej rano, kiedy się potknęła.
- Spokojnie - chłopak podniósł ręce w obronnym geście - chciałem się tylko przedstawić. Jestem Luke.
- Amy - odpowiedziała. - Nie mam już dzisiaj ochoty na pogaduszki. Do jutra. - rzuciła i ominęła chłopaka.
- Dobranoc, słodkich snów. - rzucił rozbawionym tonem Luke.

Amy wzięła prysznic i położyła się do łóżka, sprawdzając czy okno jest zamknięte. Położyła się i wyczerpana zasnęła.

W środku nocy obudził ją wiatr. Podeszła do okna, było otwarte. Zamknęła je i spojrzała na biurko, na którym leżała zielona koperta z jej imieniem.

13 komentarzy:

  1. Aww, nowy rozdział. :3
    Liczby słownie, słownie... :D
    ''Utrata wagi. brak blizny idealna cera to na pewno...'' - zjadłaś przecinki. ''Utrata wagi, brak blizny, idealna cera to na pewno...''
    Bardzo spodobała mi się reakcja Amy, gdy zobaczyła nową siebie w lustrze. Nie cieszyła się, nie podziwiała, tylko była wściekła, że zrobili z niej wymuszony ideał. ;)
    Mam tylko nadzieję, że Amy żyjąc w nowej szkole nie zapomni o rodzinie i o domaganiu się informacji, dlaczego tu w ogóle jest. :)
    I coś czuję, że polubię Luke'a. :P

    Tradycyjnie, powiadom o nowym rozdziale. Pozdrawiam!
    @JaRealistka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiłam przecinki :D
      Dziękuję i oczywiście powiadomię :)

      Usuń
    2. Tak do @JaRealistka: jesteś pewna, że wszystkie liczby piszę się słownie? Bo jak czytam książki czy coś to często jest normalnie liczbami :) no ale nieważne.
      Co do rozdziału to naprawdę dobry i jak na razie chyba najlepszy, tak moim zdaniem ^^ czekam na następny. Oczywiście, proszę o powiadomienie ♡ @luvmysexylarreh

      Usuń
    3. dupalouisa, mnie zawsze uczono - i polonistki, i znajome pisarki, i parę innych osób, że w opowiadaniu liczby zawsze pisze się słownie, nie ważne w jakiej formie te liczby są. :)

      Usuń
    4. Powiadomię, oczywiście :D

      Dziękuję za komentarz )

      Usuń
  2. Super rozdział ! Taki jiugbsubdhjgtskkyusdhf kl !!!!! Zajebiście piszesz ! Czekam na NEXT ! Powiadomisz mnie @ThxU_and_FuckU ? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwwwwww Luke *.* kocham kocham kocham kocham <333 czekam na next <33 tylko napisz proooosze dłuższy *.* :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale jestem wściekła na swój internet domowy, bo dodawałam komentarz i akurat w tym momencie mi rozłączyło połączenie... Wszystko stracone :( I muszę zacząć od nowa, ugh.
    Na początek chciałam cię poinformować, że rozdział świetny! Podobała mi się reakcja Amy na to, jak wygląda, a szczególnie słowa: "Zastanawiała się jaki sens ma to, że wszyscy są idealni. Nie o to przecież chodzi. To, że ludzie są niedoskonali sprawia przecież, że są piękni." SAMA PRAWDA! :)
    Czytając, dostrzegłam parę powtórzeń (nie licząc tych zamierzonych), ale myślę, że jeżeli rzucisz jeszcze parę razy okiem na tekst, sama je wyłapiesz :) I mam małą podpowiedź. Posłużę się tym przykładem:
    " [...] snów. - rzucił rozbawionym tonem Luke. "
    Kropki nie powinno być po "snów", bo po myślniku występuje czasownik "rzucił" odnoszący się do "ukazania" wypowiedzi bohatera. Więc gdy pojawiają się czasowniki dotyczące wypowiadającego tj. "rzucił, powiedział, skłamał, wyjąkał, wyszeptał, mruknął" itp. nie pisze się tej kropki! A np. w tej konstrukcji:
    " [...] snów. - Luke rzucił rozbawionym tonem. " - Tutaj kropka jak najbardziej, dlatego że zdanie po myślniku zaczyna się od rzeczownika, tudzież imienia wypowiadającego.
    Wydaje mi się, że dobrze ci to wytłumaczyłam, a przynajmniej się starałam i mam nadzieję, że zrozumiałaś, o co mi chodziło :) Jeżeli nie, to poczytaj o tym gdzieś w internecie, na pewno znajdziesz rozwiązanie :)
    Wyłapałam jeszcze jeden dość istotny błąd: "emocją". W liczbie mnogiej nie występuje "ą" i pisze się zawsze "om". Może to tylko "wpadka", bo takie często występują (mi też się zdarzają) :)
    Wracając do rozdziału, naprawdę genialnie go napisałaś i odwaliłaś kawał dobrej roboty :) Życzę dużo weny przy następnych! Aaaa i polubiłam Luke'a, mam nadzieję, że jego postać mnie nie zawiedzie :D Chcę się dowiedzieć, jak rozwinie się jego znajomość z Amy :D Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział, buziaki :*

    P.S. Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, już poprawiam ten błąd :)
      A twojego bloga czytam, tylko trochę zajmie mi zanim będę na bieżąco

      Usuń
    2. Cieszę się, że pomimo dużej ilości rozdziałów, jednak wzięłaś się za czytanie :P Miło by jeszcze było, gdybyś dodawała swoją opinię na temat tego aktualnie przez ciebie czytanego :)

      Usuń
  6. Awwww! Zabiję Cię! Po kropeczce robimy: ?? przed wyrazem!
    Ale muszę to powiedzieć: BRAWO!
    Na początku rozdziały były krótkie, a teraz nie jest już tak źle :)
    Nadal mi się podoba, ale tego nie podaruję!
    Czekam nadal na nexta!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń